Karpacz Biały Jar → Karpacz Orlinek → Kocioł Białego Jaru → Kopa → Schronisko Dom Śląski → Śnieżka → Droga Jubileuszowa → Schronisko Dom Śląski → Spalona Strażnica → Równia pod Śnieżką → Kocioł Wielkiego Stawu → Polana → Rozdroże Łomnickie → Karpacz Biały Jar − 13 sierpnia 2019.
Kopa i Śnieżka to szczyty wchodzące w skład Korony Karkonoszy (KK) Klubu Zdobywców Koron Górskich RP.
Śnieżka wchodzi również w skład Diademu Polskich Gór i Korony Gór Polski.
Na trasie szlaku znajduje się również obiekt umieszczony pod numerem T-17 (Skocznia Orlinek w Karpaczu, wieża metalowa) w projekcie Wieże widokowe gór i pogórzy w grupie Sudety i Przedgórze Sudeckie.
Śnieżka (cz. Sněžka, niem. Schneekoppe) jest najwyższym szczytem Karkonoszy oraz Sudetów i jednocześnie najwybitniejszym szczytem Polski. Zlokalizowana na granicy polsko-czeskiej, góruje nad Kotliną Jeleniogórską. Po stronie polskiej znajduje się w granicach administracyjnych Karpacza oraz na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego, a po stronie czeskiej na terenie Krkonošského národního parku (KRNAP). Jest jednym z najliczniej zdobywanych szczytów, choć nie zawsze wiąże się to z pełną wędrówką od podnóża góry. Można bowiem od strony polskiej wjechać wyciągiem krzesełkowym na Kopę i stamtąd zdobycie szczytu jest o wiele prostsze, a od strony czeskiej kolejką gondolową na sam wierzchołek. Zapraszam na dalszą, wspólną wędrówkę po Karkonoszach.
Przebieg całej trasy:
Karpacz Biały Jar → Kocioł Białego Jaru (1 h 50 min.)
Kocioł Białego Jaru → Dom Śląski (45 min.)
Dom Śląski → Śnieżka (30 min.)
Śnieżka → Droga Jubileuszowa → Dom Śląski (30 min.)
Dom Śląski → Spalona Strażnica → Kocioł Wielkiego Stawu (1 h 30 min.)
Kocioł Wielkiego Stawu → Polana → Rozdroże Łomnickie (1 h)
Rozdroże Łomnickie → Karpacz Biały Jar (20 min.)
Przebieg trasy na mapie: MAPA TURYSTYCZNA
Każdy człowiek wędrujący po górach ma swój ulubiony szczyt, który niejednokrotnie zdobył w swoim życiu. Dla mnie osobiście takim szczytem jest Śnieżka w Karkonoszach. Sam już nie wiem ile razy wchodziłem na jej wierzchołek, ale zawsze lubię tam wracać, bo wzbudza to w moim sercu wiele pozytywnych uczuć i wspomnień z dzieciństwa i nie tylko. Mógłby ktoś zapytać po co tyle razy iść na tą samą górę? Szczerze mówiąc nie umiem odpowiedzieć na to pytanie wprost, ale wiem, że będąc w Karkonoszach tak blisko jej królowej, pomimo wielokrotnego jej zdobycia, nie mógłbym w czasie zdobywania Korony Karkonoszy odpuścić wejścia na jej szczyt. Dlatego drugiego dnia wspólnego wędrowania, 13 sierpnia 2019 roku, wybraliśmy się do Karpacza, aby stamtąd rozpocząć zaplanowaną na ten dzień trasę. Jej bohaterami były 2 szczyty, a mianowicie: Kopa i Śnieżka.
Nasz dzień rozpoczęliśmy od Mszy świętej i obfitego śniadania. Po tym wszystkim spakowaliśmy potrzebny ekwipunek i około godz. 8:00 wyruszyliśmy w kierunku Karpacza. Na miejsce (dokładnie Karpacz Biały Jar) dotarliśmy około godz. 9:00. Niestety poszukiwanie miejsca parkingowego zajęło nam nieco czasu, ale ostatecznie udało się znaleźć miejsce bezpłatne (prawdopodobnie jedyne w okolicy) w pobliżu hotelu Biały Jar. Tam zostawiliśmy samochód i ok. 9:30 wyruszyliśmy na szlak.
Nasze pierwsze kroki podążały za czarnymi znakami wzdłuż asfaltu. W czasie podejścia mogliśmy podziwiać skocznię narciarską Orlinek im. Stanisława Marusarza, której rekordzistą jest sam Adam Małysz. Rekord został ustanowiony 29 stycznia 2004 i wynosi 94,5 m. Niestety skocznia jest teraz używana jedynie jako punkt widokowy, czynny codziennie od 10:00 do 18:00, umieszczony w projekcie Wieże widokowe gór i pogórzy w grupie Sudety i Przedgórze Sudeckie pod numerem T-17. Koszt wejścia na ten punkt wynosi 5 zł. Jako kibic sportowy miałem ochotę wejść na skocznię, ale było jeszcze za wcześnie, więc poszliśmy dalej, mijając po drodze wejście na czerwony szlak, prowadzący do Domu Śląskiego przez Kocioł Łomniczki. Po 20 minutach dotarliśmy do dolnej stacji wyciągu krzesełkowego na Kopę. W jej kierunku wybrała się mama, która przez poważne złamanie śródstopia kilka lat temu i zamieszczenie w stopie tytanowej płytki ma utrudnione wędrowanie po górach i dlatego stara się korzystać z wyciągów, jeśli ma taką możliwość. My z tatą ruszyliśmy dalej czarnym szlakiem, zakupując w kasie biletowej przy wejściu do Karkonoskiego Parku Narodowego trzydniowe bilety (bilet normalny 20 zł, bilet ulgowy 10 zł). Mieliśmy świadomość, że najbliższe 3 dni spędzimy na wędrówkach po Karkonoszach.
Podążając za czarnymi znakami kierowaliśmy się do Kocioła Białego Jaru, gdzie 51 lat temu wydarzyła się (dokładnie 20 marca 1968 roku) największa w swoich skutkach tragedia lawinowa w Polsce. Na skutek zejścia lawiny zginęło wówczas 19 osób. Idąc wzdłuż tego szlaku podziwialiśmy piękno przyrody, które otacza cały jar. Wejście na jego szczyt zajęło nam około 1,5 h i pomimo swojej długości i przewyższenia było bardzo przyjemnym doświadczeniem, ponieważ drzewa osłaniające szlak chroniły nas przed wyłaniającym się zza chmur słońcem. To pozwoliło nam iść bardzo spokojnym tempem i nie tracić sił, które były tak bardzo potrzebne w dalszej części dzisiejszej wędrówki .
Po dotarciu na miejsce chwilę odpoczywaliśmy, podziwiając widoki i oddając cześć ofiarom tragedii lawinowej, którą wspomina zamieszczona tam tablica w 50 rocznicę tragicznych wydarzeń. W tym miejscu spotkaliśmy wielu wędrowców i turystów, ponieważ prowadzi do niego również żółty szlak, idący od schroniska Strzecha Akademicka i wydaje się on być nieco popularniejszy od czarnego. Zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć i wyruszyliśmy dalej za czarnymi znakami w kierunku Kopy, a więc pierwszego szczytu w dniu dzisiejszym do Korony Karkonoszy.
Wędrując po drodze wyłożonej kamieniami mogliśmy co chwilę podziwiać piękne panoramy, których nie sposób nie było udokumentować. Podejście do górnej stacji wyciągu krzesełkowego na Kopę zajęło nam 30 minut, a szczyt docelowy znajdował się po naszej lewej stronie. Nie było szlaku prowadzącego do niego, dlatego zdjęcie dokumentujące zdobycie szczytu zrobiliśmy przy drogowskazie, znajdującym się przy wyjściu ze stacji wyciągu krzesełkowego. W tym miejscu naszym oczom ukazał się po raz pierwszy w dniu dzisiejszym główny cel naszej wędrówki, a mianowicie królowa Śnieżka. I już wtedy moje serce i myśli zaczęły wracać do wspomnień z dzieciństwa.
Mając 10 lat dwukrotnie z rodzicami dotarliśmy na najwyższy szczyt Karkonoszy. Raz wjeżdżając na Kopę i dochodząc na wierzchołek, a drugi raz idąc od Karpacza przez Samotnię i Strzechę Akademicką. Za pierwszym raz niestety Śnieżka była ukryta za chmurami i co nieco wchodziliśmy po omacku, ale udało się osiągnąć cel. Później już nigdy nie wjeżdżałem wyciągiem krzesełkowym, bo satysfakcja wejścia od podnóża była atrakcyjniejsza. Zdobywając dziś Kopę ruszyliśmy dalej. Po 20 minutach, idąc czarnym szlakiem, dotarliśmy do schroniska Dom Śląski, gdzie byliśmy umówieni z mamą, ale okazało się, że jej tam nie było. Trochę się z tatą zaniepokoiliśmy i zaczęliśmy na zmianę dzwonić. Po kilkukrotnej próbie udało się skontaktować z naszą dzielną mamą, która po prostu postanowiła wejść Drogą Jubileuszową na Śnieżkę i w swoim tempie osiągnęła szczyt. Byliśmy z mamy bardzo dumni.
Podbiłem książeczki w schronisku i ruszyliśmy czerwonym szlakiem na najwyższy szczyt Czech. Tablice wskazywały, że trasa wzdłuż czerwonych znaków w czasie wakacji idzie tylko w kierunku pod górę. Niestety, ale znajdowali się tacy turyści, którzy nie przestrzegali prostych zasad obowiązujących w górach i schodzili na dół trasą zarezerwowaną dla wchodzących. Tego dnia pogoda bardzo sprzyjała wędrówkom i na szlaku było bardzo dużo ludzi, dlatego aż się prosiło, by zachować obowiązujące zasady. Nie wiem z czego wynikała ta obojętność na przepisy, ale mam nadzieję, że nie ze złej woli. Podejście na wierzchołek z Domu Śląskiego zajęło nam 30 minut, a po drodze mogliśmy podziwiać przepiękne widoki. Na szczycie co nieco odpoczęliśmy, posililiśmy się i opieczętowaliśmy książeczki po czeskiej stronie, ponieważ po polskiej stronie schronisko było wciąż zamknięte. Przed zejściem zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i do Domu Śląskiego wróciliśmy Drogą Jubileuszową, zgodnie z wytycznymi umieszczonym na tablicach informacyjnych.
Dalsza wędrówka przebiegała wzdłuż czerwonego szlaku i do Spalonej Strażnicy była nam bardzo dobrze znana, ponieważ niejednokrotnie przemierzaliśmy nią Karkonosze. Od tego miejsca zaś rozpoczęliśmy poznawać nieodkryte przez nas do tej pory tereny i do Kocioła Wielkiego Stawu było to niesamowite przeżycie, ponieważ pogoda pozwoliła nam zobaczyć piękno tego pasma górskiego z drugiej strony. Dla mnie osobiście była i jest to jedna z piękniejszych tras widokowych w Karkonoszach. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest do subiektywna opinia, ale może poniższe zdjęcia pozwolą zrozumieć, dlaczego tak uważam.
Ten ostatni odcinek zajął nam około 1,5 h. Dochodząc do Kotła Wielkiego Stawu i widząc z czerwonego szlaku Słonecznik skręciliśmy w prawo i ruszyliśmy za zielonymi znakami w drogę powrotną do Karpacza. W nogach czuliśmy już przemierzone kilometry i schodzenie po kamienistej drodze nie należało do najprzyjemniejszych, ale cóż było robić? Trzeba było iść. W oddali widzieliśmy Pielgrzymy, które już na nas czekały, aby je zdobyć następnego dnia. Szlak zielony doprowadził nas do Polany, a stamtąd do Rozdroża Łomnickiego w Karpaczu. Zejście trwało około 1 h i pozwoliło nam dotrzeć do drogi asfaltowej w mieście, gdzie mogliśmy zaobserwować ciekawe zjawisko anomalii grawitacyjnej. Na czym ono polega? Mianowicie na samoistnym przemieszczaniu się przedmiotów i cieczy po szosie na pozór pod górę. Dla kierowców przygotowano nawet duży znak z „instrukcją obsługi anomalii”. Trzeba się zatrzymać, wrzucić bieg jałowy i zobaczyć, jak nasze ważące ponad tonę auto wtacza się samo pod górkę. Kolejne 20 minut było dla nas spacerem wzdłuż zielono – żółtych znaków do naszego samochodu, pozostawionego na bezpłatnym parkingu w Karpaczu Biały Jar.
Drugi dzień zdobywania Korony Karkonoszy był przepięknym dniem pod wieloma względami. Prawie 6,5 h wędrówki, ok. 19 km w nogach i 2 szczyty do kolekcji. Piękna, wręcz wymarzona pogoda, która umożliwiła podziwianie uroczych górskich panoram. Widok na Śnieżce szczęśliwej mamy, która wciąż mi pokazuje, że pomimo barier można, jeśli tylko się chce. I szlak, którym nigdy nie wędrowałem, a pokazał mi, jak śliczne są Karkonosze. Jedynym mankamentem tego dnia była bardzo duża liczba turystów na Śnieżce i hałas przez nich tworzony. Dla mnie osobiście jest to trudne doświadczenie, ponieważ wędrując po górach szukam w nich ciszy. Niestety tego dnia była ona co nieco zachwiana. To wszystko miało miejsce drugiego dnia, a przed nami były jeszcze dwa kolejne, w których też działo się dużo dobrego, ale o tym będzie już w następnych postach.
Z górskimi pozdrowieniami Moje góry łaskawe!
Czas przejścia trasy: 6 h 25 min.
Punktacja do książeczki GOT:
Karpacz Biały Jar − Kocioł Białego Jaru (4 km; 520 m); S.03; 8 pkt
Kocioł Białego Jaru − Kopa − Schronisko Dom Śląski (2,3 km; 174 m); S.03; 3 pkt
Schronisko Dom Śląski − Śnieżka (1,1 km; 214 m); S.03; 3 pkt
Śnieżka − Droga Jubileuszowa − Schronisko Dom Śląski (1,8 km; 15 m); S.03; 2 pkt
Schronisko Dom Śląski − Spalona Strażnica (1,7 km; 56 m); S.03; 3 pkt
Spalona Strażnica − Kocioł Wielkiego Stawu (2,7 km; 67 m); S.03; 4 pkt
Kocioł Wielkiego Stawu − Rozdroże Łomnickie (3,9 km; 0 m); S.03; 4 pkt
Rozdroże Łomnickie − Karpacz Biały Jar (1,2 km; 5 m); S.03; 1 pkt
Razem: 28 pkt
Zdobywasz wszystkie szczyty, które należą do Korony Karkonoszy? Jeśli tak – masz możliwość uzyskania odznak:



