Leluchów → Kraczonik → Leluchów − 1 maja 2019.
Kraczonik to szczyt wchodzący w skład projektu Zdobywca Korony Beskidu Sądeckiego (ZKBS) i Korona Najwybitniejszych Szczytów Karpat Polskich (KNSKP) w Klubie Zdobywców Koron Górskich RP, a także w projekcie Diadem Polskich Gór.
Jest to szczyt w południowej części Gór Leluchowskich – najwyższy szczyt pasma. Na niektórych mapach niższy wierzchołek (933 m) ma nazwę Kraczoń. Masyw Kraczonika jest całkowicie porośnięty lasem. Jego grań jest skalista i dość eksponowana; znajdują się w niej wychodnie skał piaskowcowych, a miejscami podejścia i zejścia są dość strome. Tego doświadczyłem na własnej skórze wychodząc na szczyt z Leluchowa. Zapraszam do wspólnej wędrówki.
Przebieg całej trasy:
Leluchów → Kraczonik (1 h 40 min.)
Kraczonik → Leluchów (50 min.)
Przebieg trasy na mapie: MAPA TURYSTYCZNA
Miłośnicy muzyki z nurtu tzw. krainy łagodności bardzo dobrze znają zespół Stare Dobre Małżeństwo. Od czasów szkoły średniej, kiedy na lekcji muzyki przyszło mi śpiewać piosenki z ich repertuaru i ja zacząłem się wsłuchiwać w ich twórczość. I naprawdę bardzo polubiłem piosenki tzw. SDM-u. Wśród wielu, które znam jest Leluchów do słów autorstwa Adama Ziemianina. Od samego początku ta nazwa mi się spodobała, ale nie szukałem czy w ogóle taka miejscowość istnieje. Do czasu. Kiedy w moim wykazie szczytów do zdobycia znalazł się Kraczonik, a jego wierzchołek był nieco oddalony od pozostałych w Beskidzie Sądeckim uznałem, że trzeba znaleźć jakiś wygodny punkt wyjścia. I tak na mapie pojawił się Leluchów. Moje pierwsze skojarzenie to piosenka SDM-u, w której część refrenu brzmi: … w Leluchowie miła zaczyna się koniec świata … Rzeczywiście cisza i spokój. Zanim jednak wyruszymy w trasę kilka słów o Leluchowie. To niewielka wieś położona u ujścia potoku Smereczek do Popradu, około 10 kilometrów na południe od Muszyny. Jest to miejscowość przy granicy Polski z Słowacją i dawniej znajdowało się tu drogowe i kolejowe przejście graniczne. Leży ona u stóp góry Kraczonik (939 m n.p.m.) i to tu swój początek ma niebieski szlak pieszy, którym wyruszyłem na kolejny szczyt do Diademu Polskich Gór.
Kontynuując majówkową wycieczkę z rodzicami po zdobyciu Runka i Jaworzyny Krynickiej oraz spożyciu obiadu w Barze Za Rogiem w Krynicy-Zdroju wyruszyliśmy samochodem w kierunku Leluchowa. Po drodze minęliśmy miejscowość uzdrowiskową Muszyna, w której nie mogliśmy się na dłużej zatrzymać, ponieważ było już po godzinie 15:00, a w planie czekało nas zdobycie szczytu. Na miejsce dotarliśmy około godziny 16:00. Auto zostawiliśmy na parkingu przy placu targowym niedaleko dawnego przejścia granicznego. Ostatecznie na szlak wyruszyłem samotnie. Rodzice postanowili poczekać na mnie na dole spacerując po urokliwym Leluchowie.
Wziąłem niezbędny ekwipunek na wędrówkę i ruszyłem za niebieskimi znakami. Co ciekawe o tej porze dnia słońce dość mocno świeciło i można było w powietrzu poczuć prawdziwą wiosnę, która tu i ówdzie rozkwitała. Niestety początkowo szlak przebiegał asfaltem, czego osobiście bardzo nie lubię, ale czasem nie ma wyjścia i te kilkaset metrów po mocno utwardzonej nawierzchni trzeba przejść. Tym razem było to około 600 metrów. Mi się jednak nieco wydłużyło, ponieważ po drodze spadł mi element z aparatu fotograficznego i wróciłem go szukać i szczęśliwie znalazłem. Nie był to jakiś długi odcinek, ale zabierał czas i siły, których tego dnia było już coraz mniej, a były mi jeszcze potrzebne. Po 15 minutach wędrówki szlak skręcał ostro w lewo i kierował moje kroki na leśne ścieżki, które są mi o wiele milsze od asfaltu, jeśli chodzi o wędrówki po górach.
Po zejściu z asfaltu trasa przebiegała początkowo pomiędzy polami uprawnymi i miała dwa ostre zakręty. Pierwszy w prawo, drugi w lewo. Pomocą w wędrówce służyły niebieskie znaki na kamieniach. Od tego momentu zaczęło się powolne wspinanie pod górę. Do tej pory bowiem szlak był dość płaski. Niestety tu znowu straciłem czas i siły, bo po raz drugi spadła mi część od aparatu fotograficznego. Uznałem, że lepiej będzie ją schować do kieszeni, bo w takim przypadku nie uda mi się zdobyć Kraczonika. Zanim wszedłem do lasu mogłem w dniu dzisiejszym znowu podziwiać górskie panoramy.
Po 45 minutach wędrowania wzdłuż niebieskiego szlaku dotarłem do lasu, który osłonił mnie przed słońcem. Pierwsze kilkadziesiąt metrów przez leśną ścieżkę było łagodne, ale kiedy w pewnym momencie skręciłem w prawo i przedarłem się przez powalone drzewo zaczęło się mozolne podchodzenie na szczyt. Cały czas podążałem niebieskim szlakiem. I wtedy doświadczyłem bardzo stromego podejścia. Na wierzchołek nieustannie musiałem iść pod górę. Niestety zmęczenie dawało mi się we znaki i w głowie zaczynało się myślenie, że nie dam rady i że na dziś za dużo chciałem i trzeba się wycofać. Jednak pokonałem te myśli i krok po kroku zdążałem do celu. Według mapy nie była to zbyt długa trasa, ale podejście przez las potrafiło zmęczyć. Na osłodę pomiędzy drzewami ukazał mi się piękny widok. Krótki zachwyt i dalej w górę.
Na szlaku o tej porze byłem sam i moje ciało odczuwało już trudy wędrówki, stąd ciężko było mi zdobyć ten szczyt. Jednakże słońce umilało ten czas i po 1 godzinie i 40 minutach osiągnąłem wierzchołek. Byłem dość mocno wyczerpany, więc usiadłem na kamieniu, który znajdował się na szczycie i chwilę odpocząłem. Niestety w tym miejscu nie było zasięgu i nie miałem jak zawiadomić rodziców, że już wszedłem i będę za chwilę wracać. Spróbowałem im wysłać sms’a, ale niestety nie doszedł. Nie chciałem, aby się martwili, ponieważ umówiłem się z nimi za 2 h, a fizycznie było to już niemożliwe do wykonania. Napoiłem więc wodą moje spragnione ciało, zrobiłem pamiątkowe zdjęcie na szczycie i wyruszyłem w drogę powrotną. Była ona o wiele szybsza, bo zajęła mi zaledwie 50 minut. Przy samochodzie, gdzie czekali rodzice, byłem około godziny 18:30.
To jedna z moich najkrótszych górskich wypraw, ale przyniosła mi wielką satysfakcję. Przede wszystkim dlatego, że naprawdę miałem ochotę zawrócić z trasy i kiedy indziej wejść na Kraczonik. Jednak udało mi się przełamać swoją słabość fizyczną i ostatecznie po raz kolejny samotnie zdobyłem szczyt. Byłem z siebie bardzo dumny. A po drugie to dzięki miłości moich rodziców miałem możliwość podjechać na koniec świata, o którym śpiewał SDM. I teraz już wiem, gdzie leży Leluchów. Może jeszcze kiedyś tam wrócę.
Z górskimi pozdrowieniami Moje góry łaskawe!
Czas przejścia trasy: 2 h 30 min.
Punktacja do książeczki GOT:
Leluchów − Kraczonik (3,2 km; 474 m); BZ.09; 8 pkt
Kraczonik − Leluchów (3,2 km; 15 m); BZ.09; 3 pkt
Razem: 11 pkt
Zdobywasz wszystkie szczyty, które należą do Zdobywcy Korony Beskidu Sądeckiego? Jeśli tak – masz możliwość uzyskania odznak:



