Gorc Troszacki i Kudłoń

DSC_0908_Easy-Resize.comPrzełęcz Przysłop Lubomierski (Rzeki) → Jaworzyna → Polana Podskały → Gorc Troszacki → Kudłoń → Gorc Troszacki → Skrzyżowanie pod Stawieńcem → Papieżówka → Trusiówka → Przełęcz Przysłop Lubomierski (Rzeki) − 8 czerwca 2019.

Gorc Troszacki i Kudłoń to szczyty wchodzące w skład Korony Gorców (KG) w Klubie Zdobywców Koron Górskich RP., a sam Kudłoń jest wpisany w Koronę Najwybitniejszych Szczytów Karpat Polskich (KNSKP) w tymże Klubie. Z obu tych wierzchołków nieco wyższy jest Kudłoń (1274 m n.p.m.), dlatego z tego względu kilka słów o nim.

Jest to czwarty co do wysokości szczyt w Gorcach położony na północny wschód od Turbacza, w grzbiecie łączącym Turbacz z Beskidem Wyspowym (poprzez Przełęcz Przysłop Lubomierski). Jest to najwybitniejszy szczyt Gorczańskiego Parku Narodowego. Jego wierzchołek wznoszący się niewiele powyżej grzbietu, jest zalesiony i tym samym pozbawiony całkowicie widoków. Znajduje się na nim słupek znaku pomiarowego i metalowy krzyż, a nieco poniżej jest skrzyżowanie szlaków. Podobnie jak na innych szczytach Gorców, również na Kudłoniu znajdują się polany, które wypasane były przez kilkaset lat. Najsłynniejsza z tych polan to polana Kudłoń na północnych zboczach z rozległą panoramą widokową na polanę Podskały i szczyty Beskidu Wyspowego. Jednak ja tym razem tam nie dotarłem, ponieważ spośród kilku szlaków wiodących na Kudłoń wybrałem żółty z Przełęczy Przysłop Lubomierski. Dzięki tej trasie mogłem przejść przez piękną Polanę Podskały i zdobyć drugi szczyt tego dnia, a mianowicie Gorc Troszacki. Zapraszam do wspólnej wędrówki.

Przebieg całej trasy:

Żółty  Przełęcz Przysłop Lubomierski → Gorc Troszacki (2 h)

Żółty  Zielony  Gorc Troszacki → Kudłoń (20 min.)

Zielony  Kudłoń → Gorc Troszacki → Skrzyżowanie pod Stawieńcem (1 h)

Niebieski  Skrzyżowanie pod Stawieńcem → Trusiówka (1 h)

Bez szlaku: Trusiówka → Przełęcz Przysłop Lubomierski (20 min.)

Przebieg trasy na mapie: MAPA TURYSTYCZNA

 

W swoim życiu poznajemy wiele zasad i wskazówek, według których staramy się żyć i postępować. W tym momencie nie zamierzam wyliczać tych wszystkich, które są dla mnie osobiście ważne. Jednakże podzielę się jedną, która w mojej pracy duszpasterskiej odgrywa istotną rolę, a mianowicie: Najpierw obowiązki, potem przyjemności. Nie pamiętam już gdzie po raz pierwszy ją usłyszałem, ale na pewno teraz ułatwia mi ona codzienne życie swoim powołaniem. Czasem zdarza się jednak, że mogę obowiązki i przyjemności ze sobą połączyć. Od kilku lat z polecenia i zaufania moich wyższych przełożonych jestem odpowiedzialny (moderator prowincjalny) za wspólnoty Ruchu Światło-Życie (tzw. Oaza) w całej naszej Prowincji zakonnej. Ten obowiązek sprawia, że kilka razy do roku mam okazję być na spotkaniach moderatorów w Krościenku nad Dunajcem, gdzie na Kopiej Górce mieści się Centrum Ruchu Światło-Życie. Z tego miejsca jest całkiem niedaleko w Pieniny, Gorce czy Beskid Sądecki. Dlatego staram się zazwyczaj wykorzystać tzw. czas wolny na wyjście w góry. Kolejne nasze spotkanie miało odbyć się w dniach 8 – 10 czerwca 2019 roku. Bardzo się na nie cieszyłem, ponieważ prognozy pogody zapowiadały słoneczną aurę, a program spotkania nie był za bardzo obciążony, więc pojawiła się możliwość górskich wędrówek. 3 dni i 3 konkretne trasy, którymi będę się chciał z Wami w najbliższych postach podzielić. Dzień pierwszy. Wybór padł na Gorce, a w nich 2 szczyty: Gorc Troszacki i Kudłoń do Korony Gorców i Korony Najwybitniejszych Szczytów Karpat Polskich w Klubie Zdobywców Koron Górskich RP.

Logo KZKG RP

Czekały mnie trzy dni modlitwy, rozmów i spotkań z ważnymi ludźmi, a w międzyczasie wędrówki po górach. Z tego też względu musiałem się dobrze przygotować i dzień przed wyjazdem spakowałem wszystkie niezbędne rzeczy, aby czegoś nie zapomnieć. Mając przygotowany ekwipunek położyłem się spać, ponieważ noc miała być tym razem nieco krótsza. 8 czerwca 2019 roku obudziłem się o godzinie 5:00. Umyłem się, sprawdziłem czy wszystko mam w plecaku i pół godziny później jechałem samochodem w kierunku Krościenka nad Dunajcem. Wyjechałem tak wcześnie, ponieważ na miejscu musiałem być kilka minut przed godziną 8:00. Trasę znałem dobrze, bo już niejednokrotnie ją pokonywałem. Jedyną obawę budził we mnie przejazd przez Nowy Sącz ze względu na remont mostu w tej miejscowości. Udało mi się jednak przejechać bez większych przeszkód. Dzięki temu zdążyłem na czas i mogłem wraz z innymi moderatorami i wiernymi pomodlić się Jutrznią, czyli modlitwą poranną Kościoła. To spotkanie trwało zaledwie pół godziny, ale było bardzo dobrym rozpoczęciem dnia, który wspaniale się zapowiadał. Nie mając innych zobowiązań do godziny 16:00 wyruszyłem w kierunku Lubomierza, a dokładnie do Przełęczy Przysłop Lubomierski. Podróż była dość krótka, bo już o godzinie 9:15 byłem na miejscu. Samochód pozostawiłem na prowizorycznym parkingu pod starą cukiernią. Naprzeciwko niej znajdowała się mała wiata z nazwą miejsca i sklep, gdzie mogłem podbić wszelkie turystyczne książeczki. Obok tego sklepu i w jego środku spotkałem innych turystów, co zwiastowało, że tym razem na szlaku nie będę sam. Bardzo cieszyłem się na to wędrowanie.

DSC_0830_Easy-Resize.com

DSC_0831_Easy-Resize.com

Po podbiciu książeczek ruszyłem za żółtymi znakami asfaltową drogą. Pierwsze 200 m szedłem wzdłuż głównej ulicy, ale minąwszy przystanek autobusowy Lubomierz Przysłop skręciłem w lewo w kierunku Przysłop II i Cyrkowe, zgodnie ze szlakowym nakazem. Dalej wędrowałem przed siebie po utwardzonej nawierzchni, czego jak wiadomo bardzo nie lubię. Jednakże nie był to jakiś długi odcinek, dlatego ze spokojem go przeszedłem, ponieważ był to dopiero początek wędrówki.

DSC_0834_Easy-Resize.com

DSC_0835_Easy-Resize.com

DSC_0836_Easy-Resize.com

DSC_0838_Easy-Resize.com

Idąc asfaltem przez około 20 minut mijałem rozmaite domostwa, a w oddali widziałem już innych wędrowców, którzy wyruszyli w trasę chwilę przede mną. Co jakiś czas mogłem podziwiać delikatne panoramy górskie, który zapowiadały, że tego dnia czeka mnie jeszcze mnóstwo atrakcji. Kiedy skończyła się asfaltowa nawierzchnia pojawiło się rozwidlenie dróg. Niestety nie było w tym miejscu dobrego oznaczenia, w którym kierunku mam teraz iść. Po mojej prawej stronie znajdowała się jakaś budowa, ale tam zdecydowanie nie należało iść. Natomiast przede mną stała jakaś drewniana szopa i była ścieżka delikatnie pnąca się w górę. Jednak nie było wyraźnego znaku, który wskazywałby mi, że żółty szlak prowadzi właśnie w tę stronę. Pomimo wątpliwości poszedłem intuicyjnie z prawej strony szopy i okazało się, że było to dobry wybór.

DSC_0839_Easy-Resize.com

DSC_0841_Easy-Resize.com

DSC_0843_Easy-Resize.com

Od tego momentu moje kroki kierowały się delikatnie w górę. Szlak prowadził przez las, w którym mogłem podziwiać różnorodne kwiaty. Nie było ich za wiele, ale dwa z nich udało mi sfotografować dość z bliska.

DSC_0845_Easy-Resize.com

DSC_0846_Easy-Resize.com

Wędrówkę przez las ułatwiały drewniane kłody, które swoim ułożeniem przypominały schody. Dla pieszego była to dość duża pomoc, ale dla rowerzystów, których spotkałem tego dnia na szlaku mogło to być kłopotliwe. Jednakże spotkani amatorzy pokonywania górskich tras i zdobywania szczytów na rowerze bardzo dobrze sobie radzili. Co jakiś czas się mijaliśmy, ale ostatecznie to oni mnie wyprzedzili i pojechali przed siebie. Trasa, którą wybrałem była bardzo urozmaicona, ale przewijały się głównie dwa krajobrazy: las i otwarta przestrzeń, z której można było podziwiać górskie panoramy. W ten sposób wędrowałem do pierwszego szczytu tego dnia, a mianowicie Jaworzynki. Żółty szlak przebiegał wówczas wzdłuż granicy Gorczańskiego Parku Narodowego.

DSC_0850_Easy-Resize.com

DSC_0853_Easy-Resize.com

DSC_0855_Easy-Resize.com

DSC_0857_Easy-Resize.com

DSC_0866_Easy-Resize.com

W tym miejscu chwilę odpocząłem podziwiając przepiękne widoki. Nie trwało to jakoś długo, ale zdążyłem nacieszyć nimi swoje oczy. Gdy spojrzałem na mapę zobaczyłem, że teraz czeka mnie chwila spokojniejszej wędrówki, bowiem za lasem ma się znajdować rozległa polana Podskały, która znajduje się poniżej mijanego szczytu. I rzeczywiście tak było. Dojście do niej zajęło mi zaledwie piętnaście minut. Kiedy ją ujrzałem wychodząc z lasu zrobiłem duże oczy, bowiem bardzo mnie zachwyciła. I o dziwo na całej jej długości nikogo nie było. Gdzieś po lewej stronie było słychać jakieś odgłosy rozmów, ale na polanie byłem zupełnie sam. Bardzo mnie to urzekło. Drugą rzeczą, która spodobała mi się w tym miejscu była umieszczona po środku polany szopa pamiętająca dawniejsze czasy wypasania.

DSC_0867_Easy-Resize.com

DSC_0870_Easy-Resize.com

DSC_0875_Easy-Resize.com

DSC_0876_Easy-Resize.com

DSC_0882_Easy-Resize.com

Przejście przez całe Podskały zajęło mi zaledwie piętnaście minut i było przyjemnym spacerem. Na końcu polany drogowskaz wskazywał kierunek, aby skręcić w lewo. Posłusznie skręciłem i znowu wszedłem do lasu. Niespełna pięć minut później zgodnie z kolejną wskazówką powędrowałem w prawo i rozpoczęła się mozolna wspinaczka pod górę w kierunku Gorca Troszackiego, pierwszego celu dzisiejszej wyprawy. Na szlaku ponownie pojawiły się drewniane stopnie, ale tym razem na słupku było ostrzeżenie, że mogą być śliskie. Gdy nie było schodków pojawiały się skały. W tym momencie szedłem zupełnie sam i trochę odczuwałem zmęczenie, ale pokonywanie kolejnych metrów sprawiało mi wielką satysfakcję. Tym bardziej, że do celu było coraz bliżej.

DSC_0885_Easy-Resize.com

DSC_0888_Easy-Resize.com

DSC_0889_Easy-Resize.com

DSC_0892_Easy-Resize.com

Gorc Troszacki zdobyłem po dwóch godzinach wędrowania. Na szczycie byłem zaledwie przez parę minut, ponieważ był on zalesiony i nie było z niego widać za wiele. Jedynie rozpościerającą się przed nim polanę. Zrobiłem tu szybkie pamiątkowe zdjęcie i powędrowałem dalej w kierunku Kudłonia, drugiego celu na ten dzień. Żółty szlak w tym miejscu połączył się z zielonym i prowadził mnie na prawo, abym dotarł na kolejny wierzchołek.

DSC_0895_Easy-Resize.com

DSC_0896_Easy-Resize.com

DSC_0898_Easy-Resize.com

To było dość szybki spacer, ponieważ różnica między wysokościami szczytów była niewielka, a ja czułem się po krótkim odpoczynku dość dobrze i ruszyłem ze zdwojonymi siłami. Po drodze minąłem dwie mogiły i po zaledwie dwudziestu minutach dotarłem na miejsce. I tym razem na szlaku było sporo turystów, którzy albo szli dalej w kierunku Turbacza albo z niego wracali. Stojąc przy drogowskazie ukazującym, że tu właśnie jest Kudłoń i próbując zrobić pamiątkowe zdjęcie wielokrotnie mówiłem cześć pozostałym wędrowcom. Jednego z nich poprosiłem nawet o zrobienie zdjęcia, ale efekt wyszedł słabo, dlatego przy tym szczycie się nie pokażę. Tak właściwie wierzchołek był kilkanaście metrów wyżej przy czarnym szlaku, dlatego jeszcze się na niego wspiąłem. Tam zaś znajdował się znak pomiarowy i metalowy krzyż, świadczące, że to właśnie tutaj jest Kudłoń. Chwilę tam odpocząłem i wybrałem się w drogę powrotną wędrując tym razem za zielonymi znakami w kierunku Doliny Kamienicy.

DSC_0902_Easy-Resize.com

DSC_0901_Easy-Resize.com

DSC_0903_Easy-Resize.com

DSC_0908_Easy-Resize.com

DSC_0907_Easy-Resize.com

Od tego momentu wyprawa przebiegała dość łagodnie, ponieważ zielony szlak cały czas prowadził mnie w dół lub po płaskim terenie. I tak jak wcześniej był on również i tutaj zróżnicowany. Las, wolna przestrzeń, las, wolna przestrzeń i znowu las. Niestety na tym odcinku pojawiły się także zniszczone drzewa, a za nimi kolejna polana. Za nią wszedłem znowu w gęsty las i po dość stromym zboczu dotarłem do potoku Stawieniec, który wpływał do rzeki Kamienica. Ten odcinek zajął mi jedną godzinę.

DSC_0911_Easy-Resize.com

DSC_0915_Easy-Resize.com

DSC_0916_Easy-Resize.com

DSC_0920_Easy-Resize.com

DSC_0926_Easy-Resize.com

DSC_0932_Easy-Resize.com

W tym miejscu nastąpiła kolejna zmiana koloru szlaku. Tym razem miałem wędrować za niebieskimi znakami. Niestety drogowskaz był tu złamany. Na początku nie zwróciłem zupełnie na to uwagi i poszedłem w odwrotnym kierunku niż powinienem. Zorientowałem się dopiero po pięciu minutach, że coś jest nie tak. Sięgnąłem do mapy i rzeczywiście zamiast wracać do auta to się od niego oddalałem. Brawo ja. Szybki zwrot w tył i powrót do Kamienicy. Teraz czekała mnie wędrówka wzdłuż tej rzeki. Praktycznie był to wędrowanie po szutrowej lub asfaltowej nawierzchni, która była osłaniana przez wszechobecne drzewa. Co jakiś czas na szlaku pojawiały się ławeczki, na których można było odpocząć. Nie korzystałem z tej możliwości, ponieważ miałem coraz mniej czasu, a musiałem jeszcze dotrzeć do Krościenka na godzinę 16:00.

DSC_0937_Easy-Resize.com

DSC_0934_Easy-Resize.com

DSC_0939_Easy-Resize.com

Po drodze po lewej swej stronie minąłem schron Papieżówka, związany ze świętym Janem Pawłem II, a następnie po prawej stronie pojawiły się dość ciekawe zbiorniki dla płazów. Docierając do Trusiówki zostałem przywitany przez bramę, która zapraszała turystów do Gorczańskiego Parku Narodowego. Za nią skręciłem w lewo na most i przechodząc przez niego zostawiłem za sobą niebieski szlak. Zrobiłem tak, ponieważ idąc nieoznakowaną drogą od parkingu w Trusiówce, znajdującego się tuż za mostem, miałem bliżej do auta. Jeszcze tylko podbiłem książeczki i po dwudziestu minutach byłem w miejscu rozpoczęcia wyprawy. Całkowity czas wędrowania wyniósł dziś niespełna pięć godzin.

DSC_0945_Easy-Resize.com

DSC_0950_Easy-Resize.com

DSC_0953_Easy-Resize.com

DSC_0954_Easy-Resize.com

DSC_0958_Easy-Resize.com

Gorce pamiętam jeszcze z lat młodzieńczych, kiedy mając 17 lat pojechałem na oazę. Wówczas moderator tych rekolekcji w ogóle nas nie oszczędzał i często wędrowaliśmy po szlakach tego pięknego pasma górskiego. Zapamiętałem je sobie bardzo dobrze i dlatego chętnie do niego wracałem i wracam. Wiedziałem, że wczesna pobudka może być dla mnie kłopotem i może zabraknąć sił na szlaku, ale było wręcz odwrotnie i wyprawa była udana. Ten dzień przekonał mnie po raz kolejny, że czasem warto zaryzykować i wybrać się na nieznane trasy i poznać coś nowego i zachwycić się pięknem otaczającej przyrody. To był naprawdę bardzo udany dzień. Przede mną była jednak jeszcze uczta duchowa w postaci Eucharystii i czuwania przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego. I kolejny dzień, w którym zaplanowałem dłuższe wędrowanie, ale o tym będzie już w następnym poście.

Z górskimi pozdrowieniami Moje góry łaskawe!

Czas przejścia trasy: 4 h 50 min.

Punktacja do książeczki GOT:
Przełęcz Przysłop Lubomierski (Rzeki) − Gorc Troszacki (4,8 km; 537 m); BZ.05; 10 pkt
Gorc Troszacki − Kudłoń (0,9 km; 62 m); BZ.05; 2 pkt
Kudłoń − Skrzyżowanie pod Stawieńcem (3,7 km; 19 m); BZ.05; 4 pkt
Skrzyżowanie pod Stawieńcem − Trusiówka (3,7 km; 41 m); BZ.05; 4 pkt
Trusiówka − Przełęcz Przysłop Lubomierski (Rzeki) (1 km; 0 m); BZ.05; 1 pkt

Razem: 21 pkt

Zdobywasz wszystkie szczyty, które należą do Korony Gorców? Jeśli tak – masz możliwość uzyskania odznak:

KGpop_Easy-Resize.com
Popularna KG po zdobyciu 1 szczytu z listy
KGbraz_Easy-Resize.com
Brązowa KG po zdobyciu 5 szczytów z listy
KGsrebna_Easy-Resize.com
Srebrna KG po zdobyciu 10 szczytów z listy
KGzlota_Easy-Resize.com
Złota KG po zdobyciu 15 szczytów z listy
Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s